Niall kładzie mnie na łóżku, myśląc, że śpię. Udawanie bezwładnej na motorze nie było najmądrzejszym posunięciem, ale zapewniło mi spokój od jego nerwów.
- Kochanie - szept mężczyzny rozbrzmiewa przed moją twarzą, gdy ten odpina moje spodnie. Nie ruszam się, brnąc w historię z zaśnięciem podczas jazdy. Materiał zostaje powoli ściągnięty z moich nóg, po drodze zabierając ze sobą skarpetki. - Maleńka - fioletowowłosy ponownie pochyla się nad moim ciałem, bawiąc się zamkiem bluzy, którą nadal mam na sobie. - Bree, otwórz oczy, wiem, że nie śpisz.
Zrezygnowana robię to, co chciał. Jego zmarszczona twarz rozluźnia się, ale nadal zachowuje cień złości. - Chcę spać.
- Będziesz spać, kochanie. - uśmiecha się, powoli rozpinając zamek. - Ale najpierw muszę cię jeszcze trochę zmęczyć. - ciągnie mnie za sobą w górę, zmuszając do siadu. Powoli zdejmuje ze mnie bluzę, mając problemy z podgiętymi rękawami, ale pomaga sobie przy nich szarpnięciami, które mogłyby wyrwać mi ręce. Odrzuca ją na podłogę, w błyskawicznym tempie pozbywając się swojej koszulki.
- Niall, nie mam ochoty. - przesuwam się w tył po materacu, okrywając nagie nogi poduszkami.
- Zaraz to zmienimy, aniołku.
Obserwuję jak zdejmuje swoje spodnie i przygląda mi się z uśmiechem. Podchodzi bliżej mnie i ostrożnie kładzie swoje nogi po bokach moich.
- Nie chcę. - protestuję kolejny raz, wciskając poduszkę pomiędzy jego biodra a moje uda, zanim obniża się, prawie na nich siadając. Jego ręcę, pędzące, aby zdjąć moją koszulkę, zatrzymują się, trzymając w palcach jej skrawek. Mężczyzna obserwuje moje dłonie, które powoli cofam. Unosi wzrok na moją twarz a jego oczy przez chwilę błyskają czerwienią.
- Dlaczego? - pyta spokojnie, zaciskając dłonie na materiale koszulki. - Wolisz kolejny raz oddać się temu szczeniakowi? Samuel, Sam, Sami. Ciekawe jakie imię napiszą na jego nagrobku, prawda? - wściekle wyrywa poduszkę spod swojego ciała i odrzuca ją do tyłu, tłukąc coś, w co uderzyła. Odsuwa się ode mnie, tylko po to, aby pociągnąć moje ciało i wbić je w materac swoim ciężarem. Łapie dół koszulki w obie dlłonie i ciągnie ją w górę, nie zwracając uwagi na to, że moje ręce odbiły się mocno od zagłówka łóżka. Syczę, czując ból w nadgarstkach, ale zostaję zagłuszona przez jego mocny głos. - Już nigdy nie dotknie cię żaden inny szczeniak. Należysz tylko do mnie, aniołku.
Chcę wykrzyczeć przekleństwa skierowane do jego osoby, które zgromadziły się w mojej głowie, ale nie jest mi to dane. Niall całuje mnie po raz pierwszy z towarzyszącym temu, donośnym grzmotem, dochodzącym zza okna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz