niedziela, 19 listopada 2017

Epilog

Bruce pomaga mi zsiąść z motoru i, nie czekając na mnie, podchodzi do wysokiego mężczyzny, siedzącego na schodach przed domem Nialla. Stawiam powolne kroki w ich stronę, poprawiając rozwiane włosy. W towarzyszu Bruce'a rozpoznaję mężczyznę, za którym chowałam się orzed Niallem.

- Teraz siedzi w kącie za rozwaloną szafą i płacze. Jeśli masz zamiar do niego podejść to lepiej przygotuj się na długą regenerację.

Krzywię się, gdy na jego ciele dostrzegam głębokie i długie zadrapania. Zagryzam wargę i powoli ruszam do wnętrza domu, odprowadzana ich spojrzeniami. Ostrożnie przechodzę po wyważonych drzwiach, omijając przy tym potłuczone szkło i duże odłamki tynku. Przechodzę przez korytarz jak najszybciej, aby znaleźć się w salonie, który nie wygląda lepiej.

- Wynoś się.

Odwracam głowę w stronę głosu fioletowowłosego, aby zobaczyć go skulonego za pozostałościami znanej mi szafy. Jego koszulka jest rozdarta i poplamiona krwią, tak samo jak jego dłonie. Unosi głowę i wbija we mnie czerwone, załzawione oczy. Jego wzrok łagodnieje a tęczówki wracają do błękitnego koloru, gdy podnosi się niezdarnie, pociągając nosem.

- Przepraszam - mamrocze. - myślałem, że to Mark.

Wzruszam ramionami, nie wiedząc jak się zachować. Z jednej strony chciałabym przytulić go jak najmocniej, lecz z drugiej spoliczkować równie mocno.

- Moi przyjaciele są zaaferowani twoim stanem, a Bruce dosłownie siłą zaciągnął mnie na motor. Jak widzę mieli powody.

Na twarzy fioletowowłosego przez chwilę pojawia się uśmiech, lecz szybko wraca do poprzedniego, pesymistycznego wyrazu.

- Nie chciałaś wrócić do mnie sama?

- Nie. Nienawidzę cię.

- Bree - mój pewny ton sprawia, że z jego oka ucieka pojedyńcza łza. - Proszę, nie mów tak. Wiem, że mnie kochasz.

Wzdycham, stawiając ostrożne kroki w stronę sofy, która jest zaskakująco czysta. Przecieram materiał dłonią, zrzucając z niego małe odłamki tynku, po czym zajmuję przygotowane miejsce. - Nie wiem co czuję, Niall.

Mężczyzna stawia kilka kroków, aby zająć miejsce obok mnie. Lustruję go ponownie, ale odwracam wzrok, gdy napotykam jego oczy wpatrzone w moją twarz. - Daj rękę. - prosi cicho, wyciągając dłoń w moją stronę. Krzywię się, widząc na niej krew. Zauważa to i powoli odsuwa ode mnie kończynę, wzdychając cicho. - Pamiętasz jak się we mnie zakochałaś?

Kiwam głową, a moje spojrzenie automatycznie przesuwa się na jego klatkę piersiową. Moja dłoń drga kiedy wyciągam ją w stronę jego ciała. Uważnie ją obserwuje, starając się nie poruszyć. Przykładam palce do rozdarcia na koszulce w miejscu, w którym bije jego serce. Czuję ciepło rozchodzące się po moim ciele, gdy Niall obejmuje moją talię i przyciąga mnie do siebie, aby delikatnie połączyć swoje usta z moimi.

- Kocham cię, Niall.