środa, 19 kwietnia 2017

Rozdział 12

- Dzień dobry, kochanie. - obracam się w silnym uścisku Nialla, gdy ten szepcze do mojego ucha i korzysta z okazji, aby kilkukrotnie pocałować mój policzek. - Dlaczego spędzasz czas beze mnie?

- Ponieważ cię nie lubię? - stanowczo naciskam na jego klatkę piersiową, chcąc, aby się odsunął, ale moje starania nie dają zamierzonego rezultatu. - Czy możesz mnie puścić? Chciałam wybrać sobie lody.

- Możesz to zrobić bez uciekania ode mnie. - zostaję ponownie ustawiona przodem do szyby, za którą jest zdecydowanie za wiele smaków lodów. Wzdycham zirytowana a ekspedientka uśmiecha się do mnie krzywo z uniesionymi brwiami. - Na co masz ochotę, miłości?

- Dwie kulki czekoladowych z wiórkami kokosowymi, proszę.

- Razy dwa. - Niall przytrzymuje mnie przy sobie jedną ręką, a drugą podaje brunetce odpowiednią kwotę, płacąc również za mnie.

- Mam przy sobie pieniądze, wiesz?

- Wiem, ale teraz jesteś mi winna przysługę. - pochyla się lekko nad moim ramieniem i odbiera pierwszy rożek, aby podać go mnie. - Proszę, kochanie.

- Czy teraz mogę już iść? Eva czeka na mnie przy wyjściu.

- Bruce już zabrał ją do siebie, nie musisz się martwić. - fioletowowłosy łapie moją wolną dłoń, odbiera swoją porcję, po czym ciągnie mnie w stronę ruchomych schodów. - Wybierasz się do mnie, prawda? Oczywiście, że tak. 

- Miałam zamiar pójść do Samiego.

- Dlaczego?

- Jest bratem Evy i moim przyjacielem? - próbuję wyciągnąć dłoń z jego uścisku, gdy wychodzimy z centrum handlowego, jednak trzyma mnie zbyt mocno a nie chcąc pozwolić mi odejść przyciąga mnie do siebie, przez co prawie na niego wpadam.

- Mój motor jest tam, kochanie. - ciągnie mnie za sobą w lewą stronę parkingu, uważając jednak, aby nic mi się nie stało.

- Czy motor nie jest twoim kochaniem? Przecież należysz do złamanych chłopców.

- Nie uśmiecha mi się kochanie rzeczy, która tego nie odwzajemnia i bez jednej części staje się bezużyteczna.

- Serce to też jedna część a bez niego również taka będę, więc dlaczego mnie kochasz?

Mężczyzna gwałtownie staje w miejscu i obraca się do mnie szybko. Ściska moją dłoń przed pochyleniem się i szeptaniem prosto w moją twarz. - Przy mnie nigdy nic ci się nie stanie. Prędzej zginę niż pozwolę zrobić ci krzywdę.

- Właśnie sam ją robisz. - poruszam bezwładnie trzymaną przez niego ręką, prosząc go tym o poluzowanie uścisku. Spełnia prośbę, gładząc kciukiem moją dłoń.

- Przepraszam.

Zbliża do mnie całe swoje ciało, przyciągając delikatnie lecz przypadkowo uderza w nasze ręce, przez co lody wypadają z naszych dłoni. Jęczę niezadowolona, patrząc na rozchlapany deser. - Jesteś takim ciapą.

- Zabiorę cię do jakiejś knajpki, dobrze?

//\\

Niall delikatnie zsadza mnie z siedzenia swojego motoru po ostrożnym zdjęciu kasku z mojej głowy i położeniu go na baku. Zostawia go tam za każdym razem, nie martwiąc się nawet, że ktoś mógłby go ukraść. Łapie moją dłoń, przyciągając do swojego boku, po czym obejmuje w tali i prowadzi do wejścia słabo wyglądającej knajpy poza granicą miasta, którą w tym miejscu są gęste lasy. Równym krokiem wchodzimy do środka przez szerokie drzwi a fioletowowłosy obiera kurs na jedną z kanap, przyciskając mnie do siebie jeszcze mocniej. Wbijam się w siedzenie i oparcie mebla, wygrywając małą bójkę, gdy chce posadzić mnie na swoich kolanach. Mruczy coś pod nosem, ale odpuszcza, sięgając po kartę. Wykorzystuję ten moment, aby rozejrzeć się po pomieszczeniu i ze zdziwieniem zauważam tu samych mężczyzn. Bar również obsługuje młody chłopak z bruzdami po lewej stronie  jego twarzy.

- Co chciałabyś zjeść, kochanie?

- Moje lody.

- Bree.

Wzruszam niewinnie ramionami, patrząc na niego z dołu. Przechodzi mnie lekki dreszcz, gdy z opóźnieniem wyczuwam na nagich ramionach chłód tego miejsca, przez co kładę na nich dłonie, chcąc naciągnąć rękawy koszulki na większą część skóry. Niall przygląda mi się przez chwilę, a gdy rozumie, że jest mi zimno zdejmuje swoją bluzę i otula nią mój tułów. - Ręce. - nakazuje, trzymając w górze jeden rękaw. Nie oponuję i dosłownie topię w nim moją rękę, aby z pomocą fioletowowłosego zrobić to samo z drugą. Obejmuje mnie od tyłu i zapina suwak prawie pod samą szyję, po czym ostrożnie zagina i podwija długie rękawy.

- Dziękuję. - uśmiecham się, gdy w końcu widzę swoje dłonie i rozkoszuję się miękkością materiału.

- To dla mnie przyjemność.

Obejmuje mnie ponownie i chowa moje dłonie w swoich, gdy chłopak zza baru podchodzi do nas obojętnie.

- Co podać?

- Duży pucharek lodów i piwo.

- Żartujesz? Nie będziesz pił.

- Kochanie, nikt mnie nie zatrzyma i nawet się nie upiję.

- Jeśli to zamówisz, wracam do domu pieszo. 

- Dobrze. Tylko lody.

Uśmiecham się w duchu na kolejne małe zwycięstwo. Blondyn kiwa głową i wraca za bar, przekazując komuś za sobą zamówienie Nialla. - Ty mały manipulancie.